Czoko uratowana przez harcerzy
Sobotnie, deszczowe popołudnie w schronisku.. Wyprowadzamy psiaki na spacery. Telefon dzwoni po raz kolejny już w tym dniu. Młody chłopak prosi o pomoc dla porzuconego psiaka w lesie nad Sołą. W tym samym czasie dobiega dwóch jego kolegów do schroniska, by wskazać nam drogę. Niezwłocznie jedziemy na miejsce. Zła pogoda i wąskie leśne ścieżki utrudniają nam dojazd. Na miejscu czekają pozostali harcerze, którzy zostali z psem. Rzeczywiście, okazuje się, że daleko w głębi lasku leży suczka. Pośród drzew, liści i gałęzi była niemal niezauważalna, zlewała się z całym tłem. Mały, ciemnego umaszczenia kłębek w typie Cocker Spaniela leżał przemarznięty i zrezygnowany pod jednym z drzew, gdzie umościł sobie z liści legowisko. Czoko, bo tak ją nazwałyśmy nie miała już siły wstać. Gdy ją przywieźliśmy do schroniska przy ogólnym złym stanie , rzucał się w oczy duży wiszący guz na brzuszku. Natychmiast zabraliśmy ją do lecznicy, okazało się, że jest wycieńczona i wygłodzona lecz wykonane badania nie są złe i niebawem można będzie przeprowadzić zabieg usunięcia guza listwy mlecznej. Choko powoli dochodzi do siebie – odsypia stres i tułaczkę, nie wiemy jak długą, przypuszczamy, że ktoś wyrzucił ją pod schroniskiem i zdezorientowana, wystraszona znalazła sobie schronienie w lesie…
Przez cały czas byliśmy zdumieni postawą tych młodych chłopaków. i ich troską o los zwierzaka. Gdyby nie harcerze „SKAUCI EUROPY ZASTĘP JASTRZĄB” Czoko mogłaby już nie żyć.Chłopcy od początku krok po kroku wiedzieli jak się zachować by pomóc suni. Niejeden dorosły człowiek przeszedłby obojętnie obok zbłąkanego psa, potrzebującego pomocy. Empatia młodych ludzi jest czymś pięknym, ze względu na fakt, że to zupełnie szczery, naturalny odruch..
Dziękujemy w imieniu Czoko 🙂