Bardzo ciężka sytuacja finansowa naszego Schroniska
Prosimy o pomoc każdego, komu leży na sercu los bezdomnych zwierząt. W tej chwili mamy bardzo dramatyczną sytuację finansową. To dla nas najgorszy czas..
Wciąż przybywa zwierząt, które potrzebują pomocy, leczenia, operacji i utrzymania. Przybywa też wiele małych kociąt, których choćby samo wyżywienie jest naprawdę bardzo drogie. Niestety środki z 1% które zawsze są największym ratunkiem , wpłyną do nas dopiero w lipcu. Druga część dotacji z Urzędu Miasta także wpłynie najwcześniej dopiero w lipcu, a pierwszą część dawno już wykorzystaliśmy (niestety to nie jest wystarczająca kwota, by utrzymać schronisko na normalnym poziomie, zwłaszcza gdy pomimo rosnącej inflacji dotacja jest niezmienna od lat). Ostatnia nadzieja jest w Darczyńcach, którzy mogą nam pomóc w tej ciężkiej chwili. Trudno nam podołać w sytuacji, gdy każdego dnia trafiają do nas kolejne psy, koty, którym trzeba przecież pomóc. Nie pozwólcie na to, byśmy musieli decydować o tym, któremu psu, czy kotu, możemy uratować życie, a któremu z braku środków już pomóc nie możemy… :(((
Podobną sytuację przeżywaliśmy w tym samym czasie ubiegłego roku. Wtedy otrzymaliśmy pomoc od wrażliwych osób, których nigdy nie zapomnimy, którym to zawsze będziemy bardzo wdzięczni..
Kupując pod koniec 2011r kolejne kojce ze środków z 1%, automatycznie wzrosła ilość psów do utrzymania, szczepienia i leczenia:( Z jednej strony byliśmy w stanie przyjąć więcej błąkających się, zmarzniętych i głodnych zwierząt i to wydaje się najważniejsze, lecz jest też druga strona.. Za co utrzymać te zwierzęta, gdy wszystko idzie w górę, a pieniędzy wcale nie przybywa? Rocznie do Schroniska trafia ponad 350 zwierząt. Mamy ponad 75% adopcji, ponieważ robimy wszystko co w naszej mocy, by znaleźć nowych, dobrych opiekunów dla tych pokrzywdzonych przez los psów i kotów. Jednak bez Waszej pomocy nie podołamy temu zadaniu:(
Nasi inspektorzy ds ochrony zwierząt wyjeżdżając na interwencje, które Państwo zgłaszacie, opłacają paliwo we własnym zakresie. We własnym zakresie opłacamy też nasze telefony służbowe, bo wszystkie pieniądze poświęcamy na zwierzęta, a i tak wciąż rosną nowe potrzeby. Pomimo wszystkich wydatków nigdy też nie odmówiliśmy pomocy dzikim zwierzętom, szczególnie tym rannym w wypadkach. Jeździmy we własnym zakresie do Mikołowa położonego od naszego miasta o ponad 30 km, by dowieźć w bezpieczne miejsce do Leśnego Pogotowia łabędzie, sarny, jelenie, sowy, węże i inne zwierzęta, którym nikt nie kwapił się, by przyjść z pomocą.
Teraz sami prosimy o pomoc wszystkich tych, którzy widzą jak bardzo się staramy i jak bardzo nam zależy, by nadal pomagać wszystkim naszym braciom mniejszym.