Pinia, kotka z wielkim bagażem smutku i bólu..
Pinia w nowym domku 🙂 Adoptowana przez sympatyczną rodzinę z Osieka 🙂 Dziękujemy!
Wcześniejszy opis:
Tyle nieszczęścia w tak kruchej , maleńkiej istotce? Jak to możliwe..? Poczytajcie o kici Pini i pomyślcie…, czy znajdzie się w Waszych sercach miejsce dla tej biednej koteczki?
płeć: kotka
wiek: ur. około stycznia 2012r.
rasa: europejska
miasto: Oświęcim
sterylizacja: tak
szczepienia: tak
odrobaczanie: tak
Wirtualny opiekun: Państwo Izabela i Yassine z Francji :), Pani Ania F. z Grojca 🙂
oraz Pani Aneta Bystroń z Krakowa
Któregoś dnia otrzymaliśmy zgłoszenie od Straży Miejskiej o potrąconym kociaku w okolicach osiedla Starych Stawów. Poza potłuczeniami Pinia była skrajnie wyczerpana, zaniedbana, chudziutka, z nadżerkami w pyszczku, odwodniona, bardzo głodna i przerażona. Wyglądała jak młody, kilkumiesięczny kociak , ale w rzeczywistości okazało się, że jest kotką dorosłą o bardzo drobnej, miniaturowej budowie ciała. Pinia to kicia, która w swoim życiu musiała zaznać wiele krzywdy, stąd jej ufność do człowieka jest niestety bardzo ograniczona. Na widok człowieka kuli się i trzęsie ze strachu.. Brana na ręce początkowo się wyrywa, ale po dłuższej chwili głaskania uspakaja się i poddaje pieszczotom – to dobry znak i nadzieja, że kiedyś uda się przekonać tą kruszynkę do człowieka. Niestety los był dla niej okrutny i choć nie wiemy co się jej przytrafiło, to możemy się jednak domyślać najgorszego. Jednym z jej ciężkich, smutnych i na pewno bolesnych przeżyć był uraz przedniej łapki, której niestety nie możemy już uratować. Kicia sprawia wrażenie, jakby przywykła do swego kalectwa, więc zdarzenie to musiało być już jakiś czas temu. Ponadto wychudzenie i lęk przed człowiekiem podpowiada nam, że życie tej małej koteczki było dotychczas pasmem nieszczęść i ciągłą walką o przetrwanie. Obecnie Pinia jest zdrowa choć jej leczenie trwało długo i bywało, że prawie brakowało nam już wiary na jej uratowanie. I w tym momencie pragniemy podziękować z całego serca Pani doktor Monice S. z lecznicy Błonie, która w chwilach gdy traciliśmy nadzieję, jako jedyna wciąż jeszcze wierzyła, że uda się uratować koteczkę. Dzięki jej determinacji i trafnemu leczeniu, Pinia wróciła do pełni sił:)
Nasza dzielna Pinia przeszła już zabieg amputacji uszkodzonej łapki. Radzi sobie świetnie, niczym nie odbiega od innych kotków, nie ma problemu z poruszaniem się. Obecnie przebywa w ogólnym boksie w towarzystwie innych kotów z dostępem do wybiegu na świeżym powietrzu, po którym może swobodnie biegać. Byłoby cudownie, gdyby ktoś dostrzegł tą biedną koteczkę i zechciał ją adoptować pomimo kalectwa jakie ją dotknęło. W prawdziwym, własnym domu, u boku troskliwej osoby, kicia na pewno odzyskałaby siłę psychiczną, a kochana i pieszczona przez człowieka, wkrótce przekonałaby się też czym jest szczęście, spokój i poczucie bezpieczeństwa, którego tak rozpaczliwie jej brak…
Leczenie Pini było długie i kosztowne. Jeśli ktoś nie może przygarnąć koteczki, a chciałby przyczynić się do jej ratowania, to prosimy o wsparcie w postaci adopcji wirtualnej.
W tytule przelewu prosimy o dopisek „dla kotki Pini”. Największą jednak pomocą i radością będzie oczywiście adopcja kotki:)
Serdecznie dziękujemy.
Nr. konta:
PKO BP SA O/ Oświęcim 73 1020 2384 0000 9502 0091 8698