Aza
Adopcja wirtualna: Pan Grzegorz J. z Oświęcimia
płeć: suczka
wiek: ur.ok.2005r.
rasa: mieszaniec
miasto: Oświęcim
sterylizacja: tak
szczepienia: tak
odrobaczanie: tak
Historia Azuni:
Porzucona nad rzeką w Oświęcimiu w 2010 roku. Zmęczona, głodna i wystraszona leżała w trawie kilka godzin. Ktoś się zlitował i poinformował nas o tym zdarzeniu. Sunię zabraliśmy do schroniska. Początkowo była bardzo nieufna. Po jakimś czasie Aza otwarła się do nas i obdarzyła nas przyjaźnią i wielkim serduszkiem. Zawsze bała się zabiegów pielęgnacyjnych, a już podanie jakiegoś zastrzyku graniczyło z cudem- trzeba wtedy było podawać jej wcześniej środki na uspokojenie. Nawet czesania nie znosiła.. Uwielbiała za to spacerki i głaskanie po pyszczku. Umówiliśmy Azunię na zabieg sterylizacji i dopiero gdy została przyśpiona, a gęste futrko z jej brzuszka zostało wygolone do zabiegu, zauważyliśmy liczne podskórne guzki na listwach mlecznych suni. Wcześniej nie pozwalała sobie na dotykanie brzusia. Martwiliśmy się o jej rehabilitację, bo jak wspomnieliśmy, Aza nie pozwalała sobie pomóc i nie można było podawać zastrzyków, a nie sposób byłoby przysypiać ją do każdego zastrzyku tabletkami.. Lekarze jednak znaleźli odpowiedni antybiotyk w tabletkach i zdecydowaliśmy się na mastektomię – czyli usunięcie zmian nowotworowych z obu listw mlecznych. Minął rok i wydawało się, że wszystko jest w porządku.. Nagle , praktycznie z dnia na dzień, Aza osłabła:( Apetyt jeszcze dopisywał, ale też już coraz słabiej. Bardzo mocno dyszała, nie chciała się podnieść, widać było, że cierpi. Przyśpiliśmy psinkę i zawieźliśmy na kompleksowe badania. Niestety.. poza silną anemią, badanie rtg wykazało też poważne i nieodwracalne zwyrodnienie kręgosłupa:( Trudno tak naprawdę stwierdzić co do końca było powodem jej choroby.. Lekarze próbowali stosować antybiotyki, potem sterydy, ale z jej stanem zdrowia było coraz gorzej:( Najgorsze było to, że Aza nie pozwalała sobie pomóc, w pewnym momencie zaczęła z bólu nawet warczeć na swoich ulubionych opiekunów. W końcu nie mogła się już podnieść.. W momencie gdy oddała pod siebie mocz i kał podjęliśmy decyzję, że nie możemy pozwolić na jej cierpienie skoro leczenie nie przynosi żadnych rezultatów;((( Przyjechał lekarz, który uznał, że Aza nie przeżyje tych upałów i po prostu cierpi. Byliśmy przy niej do końca.. Bardzo ją kochaliśmy dlatego też jej odejście i ta trudna acz konieczna decyzja ogromnie nas bolała. Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy dla niej dobrego i kochającego opiekuna, ale niestety nie udało się:( Pociesza nas myśl, że choć Azunia prawdopodobnie zawsze była psem łańcuchowym, to przy nas poznała co to szczęście choć nigdy nie zastąpiliśmy jej prawdziwego, wspaniałego domu;((( Miała swoich towarzyszy niedoli i nie była sama, miała przynajmniej dwukrotne spacerki w ciągu każdego dnia niezależnie od pogody, czy pory roku. Chyba czuła, że jest kochana, bo przecież nam zaufała… Zawsze pozostanie w naszych sercach! To najgorsze chwile w Schronisku;((( To pierwszy piesek od prawie dwóch lat, którego musieliśmy poddać eutanazji.. Tak bardzo nam żal;(((
Dziękujemy Panu Grzegorzowi J. za jej wirtualną adopcję, dzięki której stać nas też było na wszystkie potrzebne badania.