OTOZ Animals Oświęcim logo
Bez kategorii

’Mówisz to tylko pies, a ja Ci powiem, że pies to czasem więcej jest niż człowiek..”

8 czerwca 2014

To szczególna historia kochanego pieska.
Popołudniem zadzwonił telefon, otrzymaliśmy niepokojące zgłoszenie dotyczące psa, który leży w pobliżu stawów wędkarskich. Bezdomny, potrącony a może już martwy? Natychmiast udaliśmy się na miejsce, do którego bardzo trudno było dojechać. Leżał w błocie, cały brudny, zakleszczony i z przerażeniem spoglądał gdzieś tam przed siebie. Jakby resztami sił na kogoś czekał. Sam do tego miejsca z pewnością nie trafił. Ewidentnie ktoś mu pomógł się tam znaleźć. Zabraliśmy go do schroniska, gdzie dostał ciepły posiłek, wodę i przez kilka dni dostawał kroplówki. Sytuacja była stabilna. Ze względu na to, że jeszcze w ten sam dzień rano otrzymaliśmy zgłoszenie o zaginięciu dokładnie takiego samego psiaka jak ten, powiadomiliśmy niezwłocznie ów właścicielkę. Zaginiony piesek również był Fox terrierkiem, miał 15lat, miał na imię Albert, słabo słyszał, nie widział na jedno oczko, miał długie pazury i zły zgryz. Wszystko się zgadzało, byliśmy pewni, że to zaginiony psiak! Właścicielka, jednak nie rozpoznała w nim swojego pupila. Podobny, ale brakuje czarnej plamy na grzbiecie- tak powiedziała. Poprosiliśmy, więc dziewczyny z zaprzyjaźnionego nam salon dla psów „Pankracy” w Oświęcimiu o pomoc. Po wykąpaniu i ostrzyżeniu czarna plama również się znalazła. Więc razem z psiakiem udaliśmy się w miejsce zamieszkania właścicielki, poszukującej zaginionego psa. Ta tym razem stwierdziła, że jest łudząco podobny, ale to nie Albert, bo jej pies był dwa centymetry wyższy….
No cóż, jedno jest pewne. Pies został okrutnie skrzywdzony i nie zasłużył w niczym by teraz swoją starość spędzać w schronisku, w małym boksie.. :(. Nadaliśmy mu imię Albert, na cześć tamtego pieska albo i nawet jego samego. Łzy same cisną się do oczu, gdy patrzy się na Alberta. Jest taki samotny i smutny. Nie domaga się pieszczot, uwagi, tylko leży, jakby chciał nam powiedzieć, że już zupełnie odpuścił. Gdy go przytulamy jest radosny, czasem się nawet uśmiecha.. Uwielbia słoneczko i wygrzewanie się na zielonej trawce. Tak bardzo marzymy o dobrym domu dla niego na resztę życia, które może zbyt wiele nie potrwać :(. Nie wyobrażamy sobie, że miałby doczekać śmierci w schronisku. Wciąż wierzymy razem z Albertem, że wkrótce znajdzie się ktoś, kto pokocha go równie mocno jak my i uchyli mu maleńki kawałek domu i serca, bo zaledwie tyle mu potrzeba..