O sercu, które nie przestało kochać…
Marzenie o wolności w końcu stało się rzeczywistością..
Udręki, zimna, codziennego życia o dwa lata za dużo. Delikatna, wrażliwa sunia w końcu może odetchnąć z ulgą i spokojnie cieszyć się życiem, które dotychczas było tylko bólem i smutkiem. Poprzedni właściciel znęcał się nad psiną, zadając jej codziennie ogromny ból zarówno fizyczny jak i psychiczny.. U nas została po prostu Reksią, której historia jest nie należy do tych wesołych, o których chętnie czytamy.. Natomiast jej wielkie psie serce okazało się większe niż niejednego człowieka. Wybaczyła ona bowiem wielką krzywdę jaką jej wyrządzono..
Nadszedł dzień, w którym suczka doprowadziła ów właściciela do szału, wykopując mały dół, tuż przy swojej dziurawej budzie. Sam fakt, że Reksia istnieje denerwował właściciela, który chętnie wyładowywał swe frustracje na psie. Mnóstwo uderzeń w głowę i tułów grubym, drewnianym kijem 🙁 Cios za ciosem.. Następnie dusił ją łańcuchem, który zamiast obroży, wbijał się do szyi. Po tym gdy zauważył poruszenie ze strony sąsiadów i to,że sunia brakuje już sił, by się podnieść, przestał ją bić, wylewając przy tym na na Reksię duże wiaderko wody : (. Najważniejsze, że jest już bezpieczna a my będziemy walczyć o sprawiedliwość, właśnie dla niej.
Serce Reksi nie mieści się w niej samej! :). Jest tak ogromne, że po tym wszystkim, co się stało ogon nie przestaje być w powietrzu:). To wręcz nieprawdopodobne. Jest tak bardzo szczęśliwa, spokojna i bezpieczna. Często pokazuje swą uległość jakby chciała powiedzieć „będę grzeczna tylko nie bij”. Jej piękne, pełne nadziei oczy wierzą, że pojawi się ktoś, kto zakocha się w nich bez reszty, kto da jeść, kawałek domu odstąpi no i będzie do końca. A w zamian?? W zamian miłość wielka, z podwójną siłą, wszystkie smutne dni łagodząca… 🙂